niedziela, 2 listopada 2014

Sowa, madra głowa...

Jeszcze w ostatni dzień mojego wolontariatu mierzyłam się z techniką filcowania. Owszem wiedziałam teoretycznie, jak się to robi. Jednak w praktyce nigdy nie miałam igły w dłoni. No i nadszedł ten dzień. Na pierwszy ogień poszła bardzo sympatyczna sówka. Bardzo się starałam, żeby wyszła mi jak najlepiej. I myślę, że jak na pierwszy raz jest całkiem nieźle ;).


2 komentarze:

  1. Nie no sówka pierwsza klasa! Wyszła świetnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna! Nie widziałam jeszcze takiej, wygląda super:)

    OdpowiedzUsuń