Jeszcze w ostatni dzień mojego wolontariatu mierzyłam się z techniką filcowania. Owszem wiedziałam teoretycznie, jak się to robi. Jednak w praktyce nigdy nie miałam igły w dłoni. No i nadszedł ten dzień. Na pierwszy ogień poszła bardzo sympatyczna sówka. Bardzo się starałam, żeby wyszła mi jak najlepiej. I myślę, że jak na pierwszy raz jest całkiem nieźle ;).
Nie no sówka pierwsza klasa! Wyszła świetnie! :)
OdpowiedzUsuńGenialna! Nie widziałam jeszcze takiej, wygląda super:)
OdpowiedzUsuń